***

Rozmawiają dwie blondynki:
- Robimy razem sylwestra ?
- No pewnie, świetny pomysł! A kiedy ?


***

Na brzozie siedzi sroka. Po chwili dosiada się do niej krowa.
- Ej krowa, co ty robisz na tym drzewie? - pyta sroka.
- A, tak, tylko przyszłam podjeść wisienek.
- Ale przecież to brzoza, a nie wiśnia.
- Spoko, wisienki mam w słoiku.


***

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma dolinami i za siedmioma rzekami stoi sobie mały domek. W tym domku na małym krzesełku siedzi sobie mała królewna i myśli: "dlaczego ja mam wszędzie tak daleko?"


***

Staje baca przed sądem za nielegalne posiadanie broni.
- Baco, co macie na swą obronę ?- pyta sędzia.
- Czołg w stodole!


***

Czteroletnia Marlenka uczyła sie znaku krzyża. Następnego dnia poszła z tatą do lekarza. Lekarz zakładając kartotekę zapytał:
- Imię ojca?
Na co Marlenka od razu:
- ... i Syna i Ducha św. Amen.


***

Jasiu po długiej nieobecności w szkole nadrabia zaległości. Trudno mu było zrozumieć, na czym polega dzielenie. Tłumaczy mu mama:
- Jeżeli masz osiem cukierków i masz podzielić między czworo dzieci, to po ile każde z nich dostanie ?
Po chwili zastanowienia:
- Ale ma być sprawiedliwie ?


***

Mały mol pierwszy raz wyleciał z szafy, zrobił rundkę i wrócił na płaszcz.
- Jak poszło ?
- Chyba dobrze, bo wszyscy klaskali.


***

Dziadzio Stachu parkuje starego malucha pod sejmem. Nagle wyskakuje ochroniarz.
- Panie zjeżdżaj pan stąd! To jest sejm, tu się kręcą posłowie i senatorowie.
- Ja się nie boję, mam alarm!


***

W nadmorskim kurorcie wybucha panika. Z cyrku uciekły dwa lwy. Zwierzęta poszły na plażę, usiadły nad brzegiem morza.
- Zupełnie nie rozumiem tych ludzi - mówi po chwili jeden z nich. Pełnia sezonu, a tu ani żywej duszy!


***

Nauczyciel do ucznia:
- Jasiu, zaprowadź tych panów archeologów w to miejsce, gdzie znalazłeś stare monety.
- To niemożliwe, proszę pani.
- Dlaczego ?
- Bo dzisiaj muzeum jest zamknięte...


***

Jasio chwali się koleżance:
- Wiesz, że niedawno złapałem pstrąga takiego jak moja ręka!
- Niemożliwe, nie ma takich brudnych pstrągów!


***

- Jasiu - mówi tata.- Chcę, żebyś wiedział, że dostałeś takie solidne lanie dlatego, bo bardzo Cię kocham.
- Tatusiu, ja chyba nie zasługuję na tyle miłości.


***

Mąż do żony - blondynki:
- Kochanie... dlaczego masz jedną skarpetkę zieloną, a drugą niebieską ?
- Nie wiem... A najdziwniejsze jest to, że mam jeszcze jedną taką parę.


***

Jasio do kolegi:
- Pobawimy się w zoo ?
- A jaka to zabawa ?
- Bardzo prosta i przyjemna. Ja będę małpą, a ty przyniesiesz mi z domu kilka bananów.


***

- Jak napisać ojcu, że znów oblałem egzamin ? - pyta student kolegę.
- Napisz tak: "Egzaminy skończone, u mnie nic nowego".


***

Baco, gdzieście się nauczyli tak drzewo rąbać ?
- Na Saharze.
- E, baco, kłamiecie! Przecież Sahara to pustynia.
- No, teraz to już pustynia.


***

- Tato, który pociąg ma największe opóźnienie ? - pyta Jaś.
- Nie mam pojęcia.
- Ten, który mi obiecałeś w zeszłym roku na gwiazdkę...


***

Katecheta pyta dzieci:
- Kto wszystko widzi i wszystko wie ?
Zgłasza się Jasio:
- Moja sąsiadka...


***

Kobieta do ociekającego wodą mężczyzny:
- To pan uratował moje dziecko ?
- Tak, ja.
- A gdzie berecik ?


***

Fryzjer do klienta:
- Pan tu chyba już u nas był ?
- Nie, ucho straciłem na wojnie.


***

Spotykają się dwie istoty człowiekowate.
- Cześć, australopitek!
- Nie jestem australopitek, tylko neandertalczyk!
- Gościu! Aleś spoważniał przez ten milion lat!


***

Wielcy odkrywcy dotarli do piramid. Weszli do środka, gdy nagle z jednego z sarkofagów wyszła mumia pytając:
- Czy leci jeszcze "Moda na sukces" ?


***

Do mieszkania blondynki pukają sąsiadki.
- Kto tam ? - pyta blondynka.
- Sąsiadki!
- Nie, nie ma siatek.


***

Blondynka wstaje rano z łóżka i podchodzi do okna.
- Jaka dziś pogoda ? - pyta mąż.
- Nie wiem, jest straszna mgła, pada deszcz i niczego nie widać.


***

Ksiądz święcił dzieciom przygotowującym się do I Komunii św. różańce. Po obrzędzie przejęty Bartek podszedł do mamy i powiedział:
- Mamo, ksiądz nam aktywował różańce...


***

Jaki jest szczyt umiejętności handlowych ? - Sprzedać chłodziarko - zamrażarkę Eskimosowi.


***

- Jaki jest szczyt niemożliwości ? - Położyć się na suficie i przykryć kocem.


***

- Mamo, kup mi małpkę, proszę...
- A czym ty ją będzisz karmił ? - pyta mama.
- Mamo, kup mi taką z ZOO. Tych nie wolno karmić.


***

Baco, jak wom, ciepło ? - pyta turysta.
- Nie.
- To jak wom, zimno ?
- Nie, Józek.


***

- Co wy będziecie robić po tych studiach ? - denerwuje się profesor. - Wy przecież nic nie potraficie.
- To samo co pan, panie profersorze, wykładać.


***

- Tato, ale ty to masz szczęście! - mówi Jasio.
- Dlaczego tak sądzisz ?
- Bo nie będziesz musiał kupować mi podręczników. Zostałem drugi rok w tej samej klasie.


***

- Dlaczego wróżki grają w jedną partyjkę w makao 8 godzin ?
- Bo przed każdym ruchem wróżą sobie, którą kartę wybrać.


***

Kolega do Jasia:
- Pożycz mi sto złotych!
- Życzę ci sto złotych.


***

Siedzi Jasiu nad rzeką i łowi ryby. Nagle podchodzi do niego policjant:
- Jasiu, musisz zapłacić mandat, bo tu nie wolno łowić ryb.
- Ale panie władzo, ja nie łowię ryb. Uczę tylko robaka pływać.
- I tak musisz zapłacić, bo robak nie ma stroju kąpielowego.


***

- Panie dyrektorze, nie wytrzymam z tą klasą - denerwuje się nauczyciel historii w gimnazjum. Pytam ich, kto wziął Bastylię, a oni odpowiadają, że to nie oni!
- Niech się pan tak nie denerwuje - uspokaja go dyrektor. Może to rzeczywiście ktoś z innej klasy...


***

Na lekcji biologii:
- Jasiu, po czym poznasz drzewo kasztanowca ?
- Po kasztanach.
- A jeśli kasztanów jeszcze nie ma ?
- To poczekam.


***

Na lekcji języka polskiego:
- Jaka to część mowy "nic" ?
- Czasownik - odpowiada Jasiu.
- Dlaczego czasownik ? - dziwi się nauczycielka.
- Bo odpowiada na pytanie: "Co robisz ?"


***

Rozmawiają dwie blondynki:
- Pomalowałam sobie paznokcie korektorem.
- Fajnie, a na jaki kolor ?


***

- Dlaczego ciocia leży w szpitalu ?- mama pyta Jasia.
- Bo wszystkie miejsca siedzące były zajęte.


***

Dziesięcioletni Mateusz - kandydat na ministranta - pokazuje swojemu młodszemu braciszkowi zakrystię.
- To jest kadzidło, to jest mszał, a to są dzwonki - tłumaczy z zapałem.
Wtedy do zakrystii wchodzi pani organistka.
- A to jest pani, która puszcza muzykę - przedstawia ją braciszkowi Mateusz.


***

- Dziadku, czy to prawda, że masz trzy pary okularów ? - pyta wnuk.
- Tak. Jedne do czytania, drugie do wyjścia na ulicę, a trzecie, gdy szukam pierwszych i drugich.


***

- Mamusiu, jaką dziś włoże koszulkę, z długim czy krótkim rękawem ? - pyta Jasiu.
- Dlaczego pytasz ?
- Bo nie wiem, dokąd umyć ręce.


***

W zatłoczonym pociągu nagle ktoś woła:
- Jest lekarz w pociągu ?
- Jestem! - krzyczy jeden z pasażerów i przeciska się przez tłum. Wreszcie dociera do wołającego, a ten pyta: "Choroba gardła na sześć liter?"


***

Jasio wraca do domu z wielkim sińcem na czole:
- Jasieńku, co się stało! - pyta mama.
- To od myslenia...
- Jak to od myślenia ?
- Myślałem, że Kazik nie trafi we mnie kamieniem.


***

W szkole:
- Zawsze, gdy jest klasówka, ciebie nie ma szkole!
- Bo babcia była chora - tłumaczy uczeń.
- Za każdym razem to samo! - My w domu też podejrzewamy, że babcia symuluje.


***

Jaś jedzie rowerem i co chwilę woła:
- Patrz mamo, jadę bez jednej ręki!
- Patrz mamo, jadę bez trzymanki!
- Patrz mamo, jadę bez jednej nogi!
- Patrz mamo, jadę bez dwóch nóg!
- Patrz mamo, jadę bez zębów...


***

Mąż wyjeżdża na delegację do Krakowa. Żona na pożegnanie prosi go:
- Jasiu, kup mi w Krakowie bluzkę, spódnicę i kurtkę.
- Dlaczego Ci mam kupować w Krakowie, przecież możesz sobie kupić na miejscu.
- Dobrze, właśnie o to mi chodziło.


***

Do Kowalskiego zwracają się koledzy w pracy:
- Co Ty tak dziwnie "pachniesz" ?
- Wyobraźcie sobie, że moja żona ma dziewięć kotów i trzyma je w naszym 30 - metrowym mieszkaniu. Wszystko przesiąknięte jest takim zapachem, jak moje ubranie. A w domu jest jeszcze gorzej.
- To powinniście częściej i dokładniej wietrzyć mieszkanie.
- To niemożliwe, bo wtedy by mi gołębie wyleciały.


***

Do szkoły zaproszono fotografa i nauczyciel namawia dzieci, by każde kupiło odbitkę grupowego zdjęcia:
- Pomyślcie tylko, gdy już będziecie dorośli, popatrzycie na fotografię i powiecie:
- To Ania - teraz jest prawnikiem, - albo to Krzyś - teraz jest lekarzem.
- Na to cienki głosik z tyłu sali:
- A to jest nauczyciel. Teraz już nie żyje.


***

Dwie blondynki jadą rowerami. Po chwili jedna zatrzymuje się i wypuszcza powietrze z kół.
- Co robisz ? - pyta koleżanka.
- Wypuszczam powietrze, bo mam siodełko za wysoko.
Druga schodzi z roweru i przekręca do tyłu kierownicę i siodełko.
- A Ty co robisz ?
- Zawracam. Nie jadę z taką idiotką!


***

Na lekcji geografii: - Jasiu podaj mi łączną długość linii kolejowych w Polsce.
- W którym roku ?
- W którym chcesz.
- W takim razie w 1410 wynosiła zero.


***

W restauracji: - Panie kelner, w mojej zupie pływa mucha.
- Eee nie histeryzuj Pan, ileż taka mucha może zjeść.


***

Dziewczyna przed lustrem:
- Lustereczko, powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy na tym świecie ?
- Odsuń się, bo nie widzę.


***

Spotykają się dwie blondynki:
- Wiesz, że w tym roku sylwester przypada w piątek ?
- Żeby tylko nie trzynastego!


***

Syn wraca z Anglii do rodziców:
- Witaj! Jak dobrze, że jesteś synu. Trzeba wywieź gnój.
- What ? (czyt. łot ?) - pyta syn.
- Łot krowy i łot konia.


***

Kolega pyta Fąfarę:
- Kto cię tak pogyzł ?
- Mój pies.
- Jak to się stało ?
- Wróciłem do domu trzeźwy i mnie nie poznał...


***

Mama pyta synka:
- Kaziu, jak się czujesz w szkole ?
- Jak na Komisariacie: ciągle mnie wypytują, a ja o niczym nie wiem.


***

Na lekcji przyrody nauczycielka pyta Jasia:
- Jasiu, co wiesz o jaskółkach ?
- To bardzo mądre ptaki. Odlatują, gdy tylko rozpoczyna się rok szkolny.


***

Jadą dwie blondynki maluchem. Nagle samochód zgasł. Jedna z nich wysiada, otwiera przednią maskę i mówi:
- Ty, silnik nam ukradli!
Na co druga otwierając tylną maskę:
- Nie martw się, mamy zapasowy z tyłu.


***

Przychodzi blondynka do sklepu ze środkami owadobójczymi.
- Poproszę 100 kulek na mole.
Na drugi dzień:
- Poproszę 300 kulek na mole.
Na trzeci dzień:
- Poproszę 1000 kulek na mole.
Zdziwiony sprzedawca pyta:
- Po co pani tyle kulek ?
Blondynka na to:
- A co pan myśli, że jedną kulką łatwo trafić w mola.


***

Blondynka pokazuje brunetce swoje nowe mieszkanie.
- Urządziłam je według własnej głowy - mówi z dumą.
- Aha, to dlatego jest takie puste.


***

Do apteki wpada blady, drzący chłopiec:
- Czy ma pani jakieś środki przeciwbólowe ?
- A co Cię boli, chłopcze ?
- Jeszcze nic, ale ojciec właśnie ogląda moje świadectwo.


***

Przychodzi kobieta do apteki: - Macie jakiś naprawdę skuteczny środek na odchudzanie ?
- Tak. Plastry.
- A gdzie się je przykleja ?
- Na usta.


***

Po wakacjach spotykają się dwaj Japończycy:
- I co ? Gdzie byłeś na urlopie ? Co widziałeś ?
- Nie wiem, jeszcze nie zdążyłem obejrzeć zdjęć.


***

Stoi blondynka przed automatem do coca-coli i dłuuugo kupuje. W końcu robi się potężna kolejka i zniecierpliwieni ludzie pytają:
- Co pani tak długo robi ?
Na to blondynka: - No przecież ciągle wygrywam


***

Dziennikarz przeprowadza wywiad z ludożercą:
- Czy w waszym państwie płacicie podatki ?
- Nie.
- Nie ? dlaczego?
- Zjedliśmy ministra finansów i teraz nie ma chętnego na zajęcie jego stanowiska.


***

Hrabia do Jana:
- Janie, idź podlej kwiaty.
- Ale Panie Hrabio, pada deszcz.
- To weź parasol.


***

CO WAŻNIEJSZE GŁOWA CZY KAPELUSZ ???
Bajkopisarz duński Hans Christian Andersen znany był z tego, że zupełnie nie dbał o swój wygląd zewnętyrzny. Jego stary, zniszczony i wytarty kapelusz oraz połatany płaszcz znała cała Kopenhaga. Pewnego razu jakiś człowiek zaczepił Andersena na ulicy, złośliwie wołając:
- Ten nędzny przedmiot na głowie nazywa pan kapeluszem ?
Bajkopisarz nie tracąc spokoju, odrzekł:
- A ten nędzny przedmiot u pana pod kapeluszem nazywa pan głową?


***

Malarz maluje górski pezjaż. Podchodzi baca, przygląda się jak artysta wiernie kopiuje widok, i mówi:
- Ile to cłek musi się namęcyć, jak ni mo aparatu

***

Kogut przechodzi obok budki z kurczakami z różna.
Nagle przystaje, przygląda się i mówi sam do siebie:
- No ładnie, solarium, karuzela, a u nas na wsi nuda.

***

Żona śpiewa sobie przy sprzątaniu mieszkania. Nagle przy niej staje rozeźlony mąż i burczy:
- Mogłaś mi powiedzieć, że będziesz śpiewać!
Od pół godziny smaruję w ogrodzie zawiasty przy furtce!

***

- Skąd wracasz ?
- Z salonu piękności!
- Był zamknięty ?

***

Przechodzień zatrzymuje furmankę.
- Baco, jedziecie do Krakowa ?
- Ni, do Zakopanego.
- Baco, ale to nie jest droga do Zakopanego.
- A co się bede z końmi kłócił ?

***

Jasiu wraca ze szkoły i pyta:
- Mamo, który król wygrał bitwę pod Grunwaldem ?
- Władysław Jagiełło.
- A to pech! Znów pani miała rację.

***

- Czy byłem tu wczoraj ? - pyta gość barmana.
- Był pan.
- I przepiłem pół miliona ?
- Tak.
- Co za szczęście! Już myślałem, że zgubiłem.

***

Dwóch staruszków siedzi na ławeczce przed domem i patrzy melancholijnie w przystrzeń. Jeden odzywa się:
- Tadziu, mam już 85 lat, jak tylko się ruszę wszystko mnie boli i dokucza reumatyzm... Jesteś moim rówieśnikiem, powiedz, jak ty się czujesz ?
- Jak nowonarodzony.
- Naprawdę ? Po chwili dodaje: Jak to nowonarodzony ?
- Tak. Nie mam włosów, nie mam zębów i chyba przed chwilą zrobiłem siku w spodnie.

***

Kowalski wracając z pracy do domu, postanowił skrócić sobie drogę przechodząc przez cmentarz, nad którym zapadał już zmierzch. Ze świeżo wykopanego grobu dochodzą jakieś odgłosy. Zdziwiony nasłuchuje, skrada sie cicho, patrzy, a tu grabarz pracuje w pocie czoła, kopiąc grób. Postanowił go wystraszyć. Stanął z tyłu rozpostarł ręcę i krzyknął:
- Łaaaa.
Grabarz odwrócił się, popatrzył na niego spokojnie i kopie dalej. No, cóż skoro dowcip się nie udał, więc Kowalski postanowił iść do domu. Jest już w bramie cmentarnej, aż tu go łup coś w głowę. Przewracając się kątem oka zobaczył grabarza, który stoi nad nim z łopatą i mówi:
- Ooooooo nie. Po cmentarzu możesz duszyczko chodzić, biegać, śpiewać, straszyć, ale za bramę Ci nie wolno wychodzić!

***

Człowiek z prowincji zostaje zaproszony na wielkie przyjęcie. Krąży, nie umie nawiązać rozmowy z nikim, więc ma niewesołą minę. Podchodzi do niego jakaś dama i pyta, w czym mu pomóc.
- Ach, mam dziś pecha - odpowiada ów człowiek.
- Powiadam jakiemuś panu, że gospodarz to wielki nudziarz i przyjęcie do niczego, no i okazało się, że rozmawiałem z samym gospodarzem. Wyobraża sobie pani, co za pech?
- Ach, pan ma na myśli mojego męża ? - odpowiada dama.

***

Bracia i siostry! Zamówiliście Mszę św. o deszcz. Ja jej jednak nie odprawię dzisiaj, a powodem jest brak waszej wiary: Nikt nie przyniósł ze sobą parasolki.

***

Proboszcz miał właśnie rozpocząć kazanie, kiedy ktoś podał mu karteczkę. Duchowny przeczytał i powiedział:
- Ktoś zostawił przed kościołem samochód na światłach. Ksiądz odczytał numer rejestracyjny i dodał:
- Ostrzegam, że akumulator rozładuje się przed końcem mojego kazania.

***

Pewien niedowiarek mówi do kapłana:
- Chrześcijaństwo istnieje już dwa tysiące lat, a ja nie widzę, by ludzie przez ten czas choć trochę zmienili się na lepsze.
Kapłan na to odpowiada:
- Woda istnieje od miliardów lat, a niech pan się przyjrzy swoim dłoniom.

***

Spierają się dwie panie w pociągu. Jedna chciała otworzyć okno, druga nie chciała na to pozwolić. Zawołano konduktora.
- Umrę na zapalenie płuc, jeśli okno będzie otwarte - woła jedna.
- Uduszę się przy zamkniętym oknie - woła druga. Konduktor nie wie co robić. Wtedy jeden z podróżnych podsuwa rozwiązanie:
- Niech pan najpierw otworzy okno - to umrze pierwsza,a potem pan okno zamknie - to umrze druga i wreszcie będzie cicho.

***

Dlaczego tak krzyczałeś w nocy ? - pyta żona męża
- Miałem straszny sen. Śniło mi się, że muszę się ożenić
- Z kim ?
- Znów z Tobą!

***

Przychodzi Kubuś Puchatek do Prosiaczka i mówi:
- Wiem, jaki bedzie twój los!
- A co ? Czytałeś mój horoskop ?
- Nie, książkę kucharską!

***

Siedzi Janko Muzykant na Wisłą i żali się:
- Bach umarł, Chopin też już nie żyje... I ja coś kiepsko się czuję..."

***

Którzy kierowcy są najbardziej uprzejmi?
- Policjanci.
- Dlaczego ?
- Bo często zapraszają ludzi do swojego wozu.

***

Do kasy na dworcu kolejowym podchodzi mała dziewczynka:
- Ile kosztuje bilet do Ciechocinka ? - pyta.
- Już dziewiąty raz mnie o to pytasz - denerwuje się kasjer.
- Bo mój młodszy braciszek bardzo się cieszy, jak pan ciągle wystawia głowę z okienka.

***

W ZOO:
- Nie zbliżaj się do klatki z tygrysem - mówi ojciec do Jasia
- Tato, przecież ja mu nic nie zrobię.

***

Dwie muchy spacerujące po suficie. Jedna mówi do drugiej:
- Zobacz, jacy ludzie są głupi. Wydają masę pieniędzy, żeby zrobić sufit, a chodzą po podłodze.

***

Początkująca śpiewaczka operowa pyta męża:
- Dlaczego ty zawsze wychodzisz na balkon, kiedy ja śpiewam ?
- Bo nie chcę, żeby sąsiedzi pomyśleli, że Cię biję.

***

Mąż długo nie wraca do domu. Żona bardzo się niepokoi:
- Gdzież on może być ? Może sobie jakąś kochankę znalazł ? - mówi do sąsiadki.
- Ty zaraz myślisz o najgorszym - uspokaja ją siąsiadka. - Może po prostu wpadł pod samochód.

***

W kościele za chwilę ma odbyć ślub. Młoda para powoli zbliża się do ołtarza.
Wśród zebranych gości jest mała dziewczynka, która szeptem pyta swoją mamusię:
- Mamusiu, a dlaczego pani młoda jest tak ślicznie ubrana w białą sukienkę ?
- Bo widzisz córeczko, ona chce wszystkim pokazać jaka jest bardzo szczęśliwa - odpowiada matka.
- To dlaczego pan młody jest ubrany na czarno ?

***

W czasach PRL przyjechał do wiejskiej szkoły komisarz ludowy, który był odpowiedzialny za edukację zgodną z materialistycznym światopoglądem. Po wejściu do jednej z klas zapytał:
- Widzicie drogie dzieci tę tablicę ?
- Widzimy.
- Zatem tablica istnieje. A widzicie drogie dzieci ten kwiatek na oknie ?
- Widzimy.
- A zatem kwiatek istnieje.
- A widzicie drogie dzieci ten las za oknem ?
- Widzimy.
- Zatem las istnieje. A widzicie drogie dzieci Boga ?
- Nie widzimy.
- Z tego prosty wniosek, że Bóg nie istnieje.
Nauczyciel, który do tej pory spokojnie przysłuchiwał się rozmowie zapytał:
- A widzicie drogie dzieci pana komisarza ?
- Widzimy.
- A widzicie drogie dzieci rozum pana komisarza ?
- Nie widzimy.
- Z tego prosty wniosek...

***

Pewna matka wraca wieczorem do domu i znajduje taki oto liścik:
Kochana mamusiu, Przykro mi, że muszę ci powiedzieć, że wyprowadzam się z domu do mojego chłopaka.
To miłość mojego życia.
Powinnaś go poznać, jest taki cudny z tymi swoimi tatuażami, piercingiem, a w dodatku ma super motor.
Ale to jeszcze nie wszystko, kochana mamo.
Wreszcie udało mi się zajść w ciążę, a Abdoul mówi, że będziemy wieść cudowne życie w jego przyczepie pośrodku lasu.
Abdoul chce mieć ze mną dużo dzieci. Ja też o tym marzę.
Zdałam sobie wreszcie sprawę z tego, że marihuana jest zdrowa i uśmierza ból. Będziemy ją uprawiać i rozdawać naszym przyjaciołom, żeby nie cierpieli, gdy będą na głodzie (jak im zabraknie heroiny, czy kokainy).
W międzyczasie, mam nadzieję, naukowcy wynajdą wreszcie jakieś lekarstwo na AIDS, żeby Abdoul poczuł się trochę lepiej. Wiesz, on naprawdę na to zasługuje.
Nie martw się o mnie, mamusiu, mam już 13 lat i mogę sama się o siebie zatroszczyć. A nawet, gdyby mi brakowało trochę doświadczenia, to rekompensuje to Abdoul, w końcu ma 44 lata.
Mam nadzieję, że niedługo będę mogła cię odwiedzić, żebyś poznała swoje wnuki. Ale najpierw jadę przyczepą z Abdoulem do jego rodziców, żebyśmy mogli wziąć ślub. To mu się przyda, żeby dostał wreszcie kartę stałego pobytu.
Twoja kochająca córka
PS :
Plotę bzdury, mamusiu. Jestem u sąsiadów ! Chciałam po prostu ci powiedzieć, że w życiu zdarzają się gorsze rzeczy niż karteczka z ocenami, którą znajdziesz na nocnym stoliku.

A oto odpowiedź tatusia:
Przekazałem list twojej matce.
Czytając go dostała zawału serca i musieliśmy zawieźć ją do szpitala.
W tej chwili leki jeszcze utrzymują ją przy życiu.
Kiedy wyjaśniłem naszym adwokatom co się stało, polecili nam się ciebie wyrzec.
Nie jesteś już więc naszą córką i wykreśliliśmy cię z naszych testamentów.
Wyrzuciliśmy do śmieci wszystkie twoje rzeczy i zaadaptowaliśmy twój pokój na graciarnię. Zmieniliśmy również zamki w drzwiach.
Będziesz musiała znaleźć sobie jakieś mieszkanie, ale nie próbuj nawet użyć naszej karty kredytowej. Anulowaliśmy ją.
Zamknęliśmy też twoje konto w banku (pieniądze, które na nim były, pójdą na leczenie twojej matki). Nie próbuj do nas dzwonić i prosić o pieniądze, zresztą i tak rozwiązaliśmy umowę na twoją komórkę.
Twoje stare zabawki, instrumenty muzyczne, kolekcję CD i zdjęcia sprzedaliśmy sąsiadowi (temu, co mówiłaś, że podgląda cię przez okno jak się ubierasz).
Ach, oczywiście będziesz musiała znaleźć sobie jakąś pracę, bo nie będziemy dłużej płacić ani za ciebie, ani za twoją naukę, ani za lekcje muzyki.
Gdybyś nie mogła znaleźć pracy i mieszkania, radzę ci skontaktować się z Paulo. To gość, którego poznałem w wojsku, nie wiem dokładnie czym się zajmuje, ale wysłałem mu twoje zdjęcie i odpisał mi, że taka dziewczyna jak ty nie będzie miała żadnych problemów z utrzymaniem się w niektórych krajach afrykańskich, które on akurat dobrze zna. Zresztą mógłby ci pomóc.
Mam nadzieję, że będziesz bardzo szczęśliwa na twojej nowej drodze życia.
Człowiek, którego nazywałaś Tatusiem.

PS:
Kochanie, to tylko żart. Oglądam właśnie telewizję z twoją matką, która czuje się świetnie. Chciałem tylko ci uświadomić, że w życiu zdarzają się gorsze rzeczy niż 8 tygodniowy szlaban na telewizję i wszystkie wyjścia z domu za fatalne oceny i za twój malutki żarcik.

***


Żył sobie pewien człowiek, który ciężko pracował przez całe swoje życie, oszczędzał wszystkie swoje pieniądze, a przy tym był wielkim sknerą. Krótko przed swoją śmiercią, powiedział do swojej żony:
- Kiedy umrę, chcę żebyś wszystkie moje pieniądze włożyła razem ze mną do trumny. Chcę zabrać moje pieniądze ze sobą na drugi świat.
Tak wiec zmusił swoją żonę, żeby mu obiecała, że spełni jego prośbę po jego śmierci.
No i zmarł.
Leżał w trumnie, jego żona siedziała obok ubrana na czarno, a obok niej siedziała jej przyjaciółka. Po skończonej ceremonii, tuż przd zamknięciem trumny, żona powiedziała, żeby chwilkę zaczekać. Podeszła do trumny i włożyła do niej małą metalową kasetkę, którą przyniosła ze sobą. Wtedy jej przyjaciółka powiedziała:
- Dziewczyno, wiem, że nie jesteś na tyle głupia, żeby włożyć wszystkie te pieniądze razem z twoim mężem do trumny.
Lojalna żona odpowiedziała:
- Posłuchaj, jestem uczciwą osobą, nie mogę cofnąć swojego słowa. Obiecałam mężowi, że włożę pieniądze do trumny. Przyjaciółka zdziwiona zapytała:
- Czy chcesz mi powiedzieć, że rzeczywiście włożyłaś wszystkie pieniądze do trumny?
- Oczywiście, że tak - zebrałam wszystkie pieniądze, wpłaciłam na swoje konto i wypisałam mu czek. Jeśli go zrealizuje, wtedy będzie mógł wydać wszystkie swoje pieniądze.


***


Jedzie chłop wozem drabiniastym przykrytym plandeką, który ciągną dwa konie. Spotyka go sąsiad i pyta:
- A dokąd to kumie jedziecie ?
- A do domu.
- A co tam wieziecie tak szczelnie przykryte ?
Chłop odpowiada szeptem:
- Siano.
- Co ? Nic nie słyszę.
- Siano.
- Ale dlaczego tak cicho mówicie ?
- Żeby konie nie usłyszały.


***

Życie ludzkie


10 lat – do latek dziesięciu – radośnie dziecięciu.
20 lat – jak dwadzieścia mija – młodość się rozwija.
30 lat – z trzydziestką dorasta – i mąż i niewiasta.
40 lat – gdy czterdzieści latek – u obojga statek.
50 lat – gdy minie pół wieku – na przełomieś człeku.
60 lat – kiedy przyjdzie kopa – nic z baby nic z chłopa.
70 lat – siedemdziesiąt bije – śnieg głowy kryje.
80 lat – osiemdziesiąt roczków – trzeba szczędzić kroczków.
90 lat – dziewięćdziesiąt sięga – z człeka niedołęga.
100 lat – kiedy setka w progu – polećcie się Bogu.


Tak się z woli Boga stało, że śmierć morzy wszelkie ciało.

***

Szczyt szybkości: zamknąć tak szybko szufladę na klucz, żeby go jeszcze do niej schować.
Szczyt roztargnienia: założyć hełm na drugą stronę.
Szczyt ciemnoty: zapalić jedną zapałkę, a potem drugą, żeby zobaczyć czy ta pierwsza się pali.
Szczyt cierpliwości: wrzucić cegłę do jeziora i czekać, aż wypłynie.
Szczyt zaradności: schować się przed prażącym słońcem w swoim własnym cieniu.
Szczyt nietaktu: zaśpiewać „sto lat” na 99 urodziny.
Szczyt naiwności: wypaplać swoją tajemnice i ufać, że inni jej dochowają.

***

Kiedyś pewien starszy ksiądz tłumaczył dlaczego "Credo" (Wierzę w jednego Boga) następuje po kazaniu:
- Bo widzisz, nawet jeśli to, co wygłosi ksiądz, gruntownie zniechęciłoby cię do pójścia za Jezusem, to masz mocny punkt oparcia: wiarę Kościoła. Kiedy kaznodzieja nagada głupot, z ulgą wyznaj: "A ja jednak wierzę w Boga Ojca wszechmogącego..."

***

Do parafii przyszedł nowy proboszcz. Zaraz po uroczystym objęciu urzędu wygłosił w niedzielę płomienne i porywające kazanie. Wszyscy słuchacze przytakiwali głowami z zachwytu. W następną niedzielę ludzie czekali z napięciem na kolejną porcję strawy duchowej, ale ksiądz wygłosił dokładnie taką samą mowę jak tydzień wcześniej. To samo działo się przez kolejne trzy niedziele. W końcu delegacja odważnych i ważnych udała się do proboszcza z pytaniem: dlaczego głosi wciąż jedno i to samo kazanie? Odpowiedź proboszcza brzmiała:
- A dlaczego ja mam zmieniać kazania, kiedy wy nie zmieniacie życia; żyjecie tak samo, jak przed sześcioma tygodniami...

***

Jak rozśmieszyć Pana Boga? Opowiedzieć Mu o swoich planach...

***

Pewien parafianin podczas wizyty duszpasterskiej tłumaczył księdzu:
- Wie ksiądz, ja to jestem wierzący, ale nie praktykujący.
Na to ksiądz:
- A ja jestem nudystą, ale też nie praktykuję.
- Przecież to bez sensu - zdziwił się parafianin.
- No właśnie - odparł ksiądz.

***

Podczas kolędy ksiądz dał małemu chłopczykowi obrazek z wizerunkiem świętego. Mały przyjrzał się i pyta:
- A masz więcej?
Ksiądz dał mu jeszcze trzy inne. Chłopiec znowu z zaciekawieniem obejrzał, po czym dodaje:
- A z dinozaurami masz?

***

W młodym małżeństwie mąż prawie całą pensję oddawał żonie na wydatki domowe. Aby pieniądze były racjonalnie wydawane, żona pod koniec miesiąca przedstawiła listę swoich wydatków. Męża zastanowiła jednak pozycja: "50 zł na cele religijne". Zapytał więc żony, co to były za cele. W odpowiedzi usłyszał:
– nowy kapelusz dla mnie na Święta Bożego Narodzenia.

***

Na katechezie ksiądz pyta dzieci:
- Jaki jest pierwszy sakrament?
- Małżeństwo - odpowiada dziewczynka
- A właśnie, że nie, bo chrzest - odpowiada kapłan
- O nie, proszę księdza - protestuje uczennica
- Ja pochodzę z porządnej rodziny, u nas najpierw jest małżeństwo, a dopiero potem chrzest!

***

Kto to jest kanonik?
Facio papalis, vox tubaris et venter omnipotens - twarz papieska, głos donośny i brzuch wszechmogący.

***

Podczas rekolekcji wielkopostnych, w uroczystość Św. Józefa, po Mszy św. miała mieć miejsce nauka stanowa dla mężczyzn. Po błogosławieństwie, proboszcz podszedł do mikrofonu i powiedział:
- A teraz, bardzo proszę, wszystkie kobiety wychodzą z kościoła, a my śpiewamy z radością: „Idźcie precz, marności światowe, boście mnie zagubić gotowe…”

***

Do organisty przyszedł z prośbą narzeczony. Wręczając kopertę z ofiarą rzecze:
- Czy mógłby Pan na naszym ślubie zagrać "Marsz Mendelejewa”.
Organista uchylił kopertę i na to:
- Panie, za takie pieniądze to mogę Wam zagrać nawet "Aviomarin" Schuberta...

***

Chłopak wrócił z rekolekcji oazowych.
- Mamo, od dzisiaj żyjemy według Ewangelii - oznajmił od progu. Matka pomyślała, pokiwała głową i nazajutrz skoro świt wkroczyła do pokoju młodziana.
- Młodzieńcze, tobie mówię wstań! - zagrzmiała mu nad uchem. Syn otworzył jedno oko i wymamrotał:
- Niewiasto, nie nadeszła jeszcze moja godzina.

***

Przed kościołem siedzi dwóch żebraków. Jeden ma obok miseczki na datki obrazek Matki Boskiej, drugi gwiazdę Dawida. Ludzie wychodząc z kościoła wrzucają ostentacyjnie do talerzyka obok Matki Boskiej sowite datki, rzucając przy tym złowieszcze spojrzenia w drugim kierunku. Na koniec wychodzi ksiądz i mówi do żyda.
- Oj kiepskie sobie wybrałeś miejsce, tu nic nie dostaniesz.
Po odejściu księdza obaj wstają i jeden mówi do drugiego
- Wiesz Icek, nie będzie nas ksiądz uczył jak się robi interesy.

***

W starym archiwum kościelnym wygrzebano następujący rachunek, wyszczególnia on interesujące reperacje w Domu Bożym. Sumę 20 talarów rozbito na 10 pozycji:
1. Za wydłużenie i posrebrzenie brody Bogu Ojcu 2.50
2. Za osadzenie nowych gwiazd na firmamencie 3.00
3. Za przyprawienie skrzydła Gabrielowi 3.00
4. Za naprawę koszuli synowi marnotrawnemu 1.50
5. Za oczyszczenie z brudu Morza Czerwonego 2.00
6. Za umycie arcykapłanów 1.50
7. Za przyprawienie diabłu nowych rogów 2.50
8. Za wprawienie zęba Piotrowi 0.50
9. Za kolorowe pióra dla kura świętego Piotra 1.50
10. Za pomalowanie twarzy świętej Jadwidze 2.00
Razem 20.00

***

Przedszkolanka przechadzała się po sali obserwując rysujące dzieci. Od czasu do czasu zaglądała, jak idzie praca. Podeszła do dziewczynki, która w skupieniu coś rysowała. Przedszkolanka spytała ją:
- Co rysujesz?
Dziecko odpowiedziało:
- Rysuję Boga.
Zaskoczona nauczycielka po chwili odpowiedziała:
- Ale przecież nikt nie wie, jak Bóg wygląda.?
Nie przerywając rysowania dziewczynka odpowiedziała:
- Za chwilę będą wiedzieli.

***

Mała dziewczynka rozmawiała z nauczycielem o wielorybach. Nauczyciel twierdził, że jest fizyczną niemożliwością, by wieloryb mógł połknąć człowieka. Pomimo, że jest taki wielki, jego gardło jest zbyt wąskie. Dziewczynka upierała się, że przecież Jonasz został połknięty przez wieloryba. Zirytowany nauczyciel powtórzył, że to fizycznie niemożliwe. Dziewczynka powiedziała:
- Gdy będę w niebie zapytam o to Jonasza.
Nauczyciel spytał:
- A jeżeli Jonasz poszedł do piekła?
Odpowiedziała:
- Wtedy pan go zapyta.

***

Pobożny Luteranin dostał się po śmierci do Nieba. Przed bramą wita go św. Piotr, pytając:
- Jakiego wyznania jesteś?
Ten odpowiada zgodnie z prawdą:
- Luteranin.
Św.Piotr skinął na dyżurnego anioła, który wziął Luteranina i wprowadził przez bramę. W środku zobaczył dłuuugi korytarz. Idą, idą, a tu na drzwiach różne tabliczki: Muzułmanie", "Świadkowie Jehowy", "Protestanci".... Przeszli dosyć duży kawał drogi, wreszcie widzą tabliczkę: "Luteranie". Anioł sięga po klucze, ale wcześniej znaczącym gestem kładzie palec na ustach. Luteranin zdziwiony pyta szeptem:
- Dlaczego?
Na to anioł pokazuje na sąsiednich drzwiach tabliczkę z napisem "Katolicy" i wyjaśnia:
- Oni myślą, że są tutaj sami.

***

Młody chłopak dostał wreszcie ukochane prawo jazdy. Poprosił więc swojego ojca, pastora, o pożyczenie samochodu. Ten powiedział mu:
- Słuchaj, zawrzyjmy układ. Poprawisz trochę oceny w szkole, będziesz częściej czytał Biblię i zetniesz włosy, to o tym pogadamy.
Po jakimś miesiącu chłopak przyszedł do ojca z tą samą sprawą i tym razem usłyszał:
- Synku, jestem z ciebie naprawdę dumny. Poprawiłeś stopnie, dokładnie studiowałeś Pismo, tylko wiesz, zetnij jeszcze te włosy.
- Ale tato - odpowiedział syn - Czytam Biblię i wiesz, każda większa postać jak Samson, Mojżesz, Noe, ba, nawet Jezus miał długie włosy...
- No widzisz synku ... i chodzili na piechotę!

***

Pewien młody mnich przyszedł po radę do abba Mojżesza:
- Abba - powiedział - rozumiem, że można zgrzeszyć rękami, oczyma, ustami, uszami. Ale jak można grzeszyć nosem? Odpowiedział starzec:
- Wtykając go w sprawy innych.

***

- Świat jest brzydki - powiedział brat do starca - że czasem sam sobie wydaje się brzydki. Starzec odrzekł na to:
- Jeśli masz brzydką gębę, nie obwiniaj lustra...

***

Sprzecza się trzech chłopców, który z nich ma starszego pradziadka. Pierwszy mówi:
- Mój pra-pra-pradziadek był cieślą i strugał belki na Arkę Noego.Drugi mówi:
- Mój pra-pra-pra-pra... pradziadek był ogrodnikiem i sadził drzewka w raju.
Trzeci mówi: - Mój pra-pra-pra i jeszcze długo bym musiał mówić pra-pra był elektrykiem. Jak Pan Bóg powiedział: "Niechaj się stanie światłość", to kable już były podłączone.

***

Pewien przeor zapytał starca:
- Abba, jaka powinna być homilia?
- Homilia - odpowiedział starzec - powinna mieś dobry początek i dobre zakończenie. A ty staraj się, żeby początek i koniec były jak najbliżej siebie!

***

Tato, dlaczego ten pociąg zakręcowywuje ?
- Nie mówi się „zakręcowywuje”, tylko zakręca!
- No dobrze, to dlaczego on zakręca ?
- Bo mu się tory wygły.

***

Na przystanku autobusowym pewna kobieta widzi małego chłopczyka, strasznie zasmarkanego.
- Chłopczyku, czy ty nie masz chusteczki ?
- Mam, ale obcym nie pożyczam.

***

Synku, kiedy poprawisz jedynkę z matematyki ?
- Nie wiem, mamusiu, bo nauczyciel nie wypuszcza dziennika z rąk.

***

Nauczycielka pyta ucznia:
- Jasiu, czy tata dalej odrabia za ciebie lekcje ?
- Nie – odpowiada chłopiec. – Ta ostatnia jedynka go załamała.

***

- Jak ci poszedł egzamin synku ? – pyta mama.
- Egzaminatorzy wzięli mnie w krzyżowy ogień – odpowiada syn.
- I co ?
- Nie wydobyli ze mnie ani słowa.

***

- Jasiu, jutro masz przyjść do szkoły z mamą! – powiedział nauczyciel.
- Ale co ja zrobiłem ? – zapytał przerażony chłopiec.
- Ty nic, ale twoja mama jest dyrektorką szkoły i od miesiąca nie ma jej w pracy.

***

- Jasiu, jak się czujesz w nowej szkole ? – zapytała mama synka po powrocie do domu.
- Jak na komisariacie. Ciągle mnie wypytują, a ja o niczym nie wiem…

***

Do leżącego na ławce pijanego mężczyzny podchodzą dwaj policjanci.
- Dokumenty proszę! Jesteśmy z policji.
- Nie mam – odpowiada mężczyzna.
- No to idziemy.
- No to idźcie.

***

Przychodzi budowlaniec do majstra:
- Panie majstrze, łopata mi się złamała!
- To się oprzyj o betoniarkę.

***

Jasio obserwuje, jak mam sprząta przed świętami w domu. W końcu podchodzi do niej i mówi:
- Mamo, nie mogę patrzeć jak ty się męczysz. Wychodzę.

***

Jeden przedszkolak mówi do drugiego:
- U mnie modlimy się przed każdym posiłkiem.
- U mnie nie. Mama bardzo dobrze gotuje.

***

Przychodzi starsza pani na badania. Laborantka pobiera krew i mówi:
- Teraz proszę o pojemnik z moczem. Babcia stawia butelkę na stoliku. Zdziwiona laborantka mówi:
- To przecież nie mocz, tylko Koniak!
- O rany, to co ja dałam lekarzowi!

***

Przychodzi pacjent do lekarz:
- Panie doktorze, ugryzł mnie pies.
- A był wściekły ?
- No, zadowolony to on nie był…

***

Siedzą dwie blondynki na meczu. Jedna pyta drugiej:
- Jaki wynik ?
- 1:1
- Dla kogo ?

***

Do apteki wpada blady, drżący chłopiec:
- Czy ma pani jakieś środki przeciwbólowe ?
- A co cię boli, chłopcze ?
- Jeszcze nic, ale ojciec właśnie ogląda moje oceny z półrocza.

***

Student do studenta:
- Co słychać ?
- Wyrzucili mnie z uczelni.
- Za co ?
- Pojęcia nie mam. Pół roku tam nie byłem.

***

Szef mówi do pracownika:
- Mam dla ciebie zadanie.
- Słucham ?
- Wejdź na stronę internetową praca.pl
- Wszedłem.
- A teraz poszukaj sobie nowej pracy.

***

Blondynka pyta się przechodnia:
- Przepraszam, która jest godzina ?
- Za piętnaście siódma – odpowiada zagadnięty mężczyzna. Na to blondynka:
- Ja się nie pytam, która będzie za piętnaście minut, tylko która jest teraz, baranie!

***

Komisja wojskowa.
- Do jakiej formacji chcielibyście wstąpić ?
- Do marynarki.
- A pływać umiecie ?
- A co, okrętów nie macie ?

***

Rozmawiają dwie blondynki:
- Mój mąż jest strasznie rozrzutny. Szasta pieniędzmi na prawo i lewo, kupuje jakieś bezsensowne rzeczy. Wyobraź sobie, że pół roku temu kupił gaśnicę i do tej pory ani razu jej nie użył.

***

Policjant zatrzymuje blondynkę jadącą pod prąd ulicy jednokierunkowej:
- Czy pani wie, gdzie pani jedzie ?
- Nie wiem, ale gdziekolwiek by to nie było, to musze być solidnie spóźniona, bo wszyscy już wracają!

***

– Najlepszym prezentem od Ciebie dla mnie będą Twoje dobre stopnie.
– Nic z tego tatusiu, już Ci kupiłem skarpetki.

***

W pewnym kościele na czas ślubu zakrywa się obraz wiszący nad ołtarzem przedstawiający ukrzyżowanie Pana Jezusa.
- Dlaczego?
- Bowiem wymalowany jest pod nim wielki napis: Boże, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią.

***

Jasio mówi do kolegi:
– Wiesz co? Teraz moja mama codziennie jeździ konno, żeby zrzucić trochę kilogramów.
– I co? Pomaga?
– Pewnie. Koń schudł już 10 kilo…

***

Ty decydujesz co śpiewać...

Ty decydujesz

***

Ojciec po długiej i dość jednostronnej dyskusji z teściową kieruje prośbe do syna:
- Jasiu przynieś proszę, babci krem do ust.
- Tato - pyta syn - a który to jest?
- Ten z napisem "Kropelka" - odpowiada poirytowany ojciec.

***

Dwaj koledzy piją w restauracji piwo. W pewnej chwili jeden z nich stwierdza:
- Moja teściowa to straszna piła!
- Ja czegoś takiego nie mogę powiedzieć o mojej teściowej. Piły zazwyczaj mają zęby...

***

Do Pinokia przyszedł Mikołaj.
Rozdał wszystkim w domu prezenty i rozmawia z Pinokiem:
- O! ...widzę, że nie cieszysz się z tego zwierzątka, które ci podarowałem.
- Bo ja chciałem pieska albo kotka!
- Niestety zabrakło! ...inne dzieci też nie dostały.
- Ale ja się boję tego bobra!

***

Bóg stwierdził, że Adamowi się nudzi i postanowił coś temu zaradzić. Zwraca się zatem do Adama:
- Adamie. Widzę, że ci się nudzi. Postanowiłem. Stworzę ci istotę. Istotę, która będzie piękna, mądra i inteligentna. Cudowna, miła, będzie ci służyć i wspierać cię. Jednym słowem, stworzę ci istotę idealną!.. Ale musisz mi oddać swoją nogę..
- Nogę?!.. A co dostanę za żebro?

***

– Tatusiu, czy ty wiesz, że mama jest lepszym kierowcą od ciebie?
– Chyba żartujesz?
– Uwierz mi. Sam mówiłeś, że przy zaciągniętym hamulcu ręcznym samochód nie ruszy z miejsca, a mama wczoraj przejechała prawie 15 kilometrów!

***

Pukanie do bram raju. Otwiera św. Piotr. Przed nim piłkarz Grzegorz Rasiak.
- Ktoś ty? - pyta św. Piotr.
- Jestem piłkarzem polskiej reprezentacji!
- To jak trafiłeś do bramy?

***